wtorek, 15 października 2019

Wattpad

Heyo, nottek z tej strony :)

Nie wiem, czy ktoś jeszcze zagląda... Chciałam napisać tylko, że nie porzuciłam pisania, tylko od jakiegoś czasu przeniosłam się na inną stronę. Tam po mały przenoszę moje szoty, trochę przerabiam czasami, a także publikuję nowe opowiadania :)
Jeśli ktoś tęskni za moimi opowiadaniami, zapraszam na Wattpad :D

https://www.wattpad.com/user/nottek

Oczywiście, moje blogi, będą wciąż istnieć, może kiedyś w przyszłości je usunę, ale na razie mam za duży sentyment do nich.

Jeszcze raz zapraszam :D

poniedziałek, 29 maja 2017

Wiadomość + planowany powrót + fanpage

Siemka, z tej strony nottek.
Aż wstyd mi, że tak dawno nic nie dodawałam... wkroczyłam w tzn. 'dorosłe życie' i jakoś brak mi czasu na pisanie czegokolwiek..
Jednak to nie znaczy, że całkowicie porzuciłam bloga. Cały czas próbuję dokończyć pierwszy rozdział 'Sumienia'. Dodatkowa planuję, jednak nie wiem co z tego wyjdzie, napisać swoje yuri (nadal nie wierzę, że takie coś mi do głowy przyszło).
Dodatkowo, jakiś czas temu założyłam fanpage. Słabo jeszcze dopracowany, ale no :D w najbliższym czasie coś się na nim pojawi :) Założyłam go, ponieważ planuję dodawać na niego zapowiedzi opowiadań, które będę pisać, fragmenty tychże opowiadań, a także zdjęcia i takie tam z ciekawymi paringami :D
[LINK]
Serdecznie zapraszam do polubień, jeśli chcecie być na bieżąco :D








sobota, 28 maja 2016

Prolog. G-TOP - Sumienie

Autor: Nottek
Beta: brak
Rodzaj: akcja / au / trochę fluff / na pewno smut /
Bohaterowie: całe Big Bang i BTS oraz 2ne1
Kanon: ---
Uwagi: na razie wiem tyle, że główny paring to G-TOP
Od autora: może dziwnie to zabrzmi ale wena na tego typu opowiadanie naszła mnie oglądając dziś 'Szybkich i wściekłych'. Raczej jednak nie będzie tutaj żadnych wyścigów samochodowych. Zaznaczę, że to co dodaje to swego rodzaju prolog. Planuje dodać 4-5 rozdziałów ^/^
Miłego czytania i do następnego ♡

W branży nazywają mnie T.O.P. Zawsze lubiłem swoją pracę. Ten dreszyk emocji.  Sami rozumiecie. Kiedy stoisz nad kimś z pistoletem wycelowanym w jego głowę, nie ma miejsca na zawachanie. Kiedy zabijasz dla kasy nie ma miejsca na sumienie. Musisz to zrobić i tyle. Musisz przezwyciężyć chęć zlitowania się. Musisz... bo inaczej to ty stracisz głowę.
Ale każdemu zdarza się sytuacja,  gdzie sami nie wiemy co mamy zrobić. Kiedy w końcu sumienie wybucha i zalewa nas fala naszych ofiar... to właśnie spotkało mnie, kiedy zabiłem niewinne dziecko. Długo nie mogłem wyjść z szoku. Długo męczyło mnie sumienie. Długo dręczyły mnie koszmary... dalej je miewam. Przyjaciele mówili, że to nic, że to wypadek przy pracy. Ale przecież to cholerne, dziecko powinno żyć!
Miałem tego dość... postanowiłem zakończyć swoją pracę i po prostu zniknąć. Żyć z dala od tego świata. Być po prostu sobą.
Nazywam się Choi Seunghyun. I od dziś zaczynam nowe życie. A gdzie najlepiej rozpocząć nowy rozdział? W Nowym Yorku. Jeszcze nie zdawałem sobie sprawy z tego, że to cholernie zły pomysł.

czwartek, 26 maja 2016

House of cards. YoonKook, JinKook. BTS.

Autor: Nottek 
Beta: Brak. 
Rodzaj: dramat / au / monodramat /
Bohaterowie: Jeon Jeongguk / Min Yoongi / Kim Seokjin
Ilość słów: ---
Kanon: ---
Uwagi: Polecam słuchania tej piosenki przy czytaniu, ponieważ przyniej tworzyłam ^^ KLIK
Od autora: Opowiadanie oczywiście dla Oli, która nie wierzyła, że je dodam ^^ A jednak :DD I dla Lamy i Pivi, które wymyśliły mi parring do fabuły <3 Dziękuję wam :D Planuję kontynuację tego one-shota, tylko z innym paringiem :D






It's too risky,  it's dangerous
So much... You and I...


To takie trudne. Chciałbym móc być sobą... chciałbym po prostu podejść do ciebie i zrobić to na co mam ochotę... A wielka ochotę mam, żeby podejść do ciebie i po prostu móc cię pocałować. Ale nie mogę tego zrobić.  Wiem. Taki był układ, pamiętam na co się pisałem.  Ale nie potrafię tak... stało się. Zmieniło się to, jak postrzegam ten układ. To miał być tylko sex... miał być.  Ale stało się inaczej... jak zwykle.


But ever if you know it,
I can't stop...


Ja wiem. Wiem, że to wszystko nie ma sensu i powinienem już dawno to skończy. Jednak... wystarczy jeden twój telefon 'Cookie czekam', a ja lecę na złamanie karku... wystarczy jedno twoje słowo, a ja zrobię wszystko. Chce to skończyć... ale jednocześnie wiem, że nie dam sobie rady bez ciebie...


Again crumber...


Znów to samo. Ciemno, cisza i jedyne co oświetla moją twarz to światło księżyca. Czuję cię... przytulasz się do moich pleców. Czuły gest, ale wiem, że rano po prostu mnie wygonisz albo wyjdziesz, pozostawiając liścik. Nie umiem inaczej... łzy same się cisną.  Muszę uważać. Nie chce byś się obudził i zadawał pytania.


The house is built of cards, 
And in the mindst of you and I...


Wymknąłem się. Nawet nie poczułeś, a rano wcale nie będziesz zdziwiony. Pada... cholera. Chociaż to w sumie lepiej,  nie widać moich łez. Za długo je w sobie dusiłem.  Teraz po prostu wybuchłem... to nie ma sensu... muszę to skończy. Teraz, natychmiast.


Falls, heralding the end of our...


To nie tak miało być... ja miałem nic nie czuć.  Dlaczego jednak poczułem..? Dlaczego ty umiesz wytrzymać w tym postanowieniu? Opadłem z bezsilności na twardy beton... chciałem... zniknąć skąd... zapomnieć o tym uczuciu... zapomnieć o tobie...


The house is build of cards, 
and in the riddle, like fools
you and i...


Wróciłem. Jestem takim głupcem... wiem, że to wszytko nie ma sensu. Że cokolwiek bym nie zrobił,  ty i tak nie poczujesz tego co ja. Że jakikolwiek bym się nie starał,  dla ciebie to dalej tylko sex. To jak trzymanie się tonącego statku, jak przebywanie w domku z kart... bez sensu.


Don't tell me, it's a dream, 
stay with me a litter longer...


Tym razem jest inaczej... wstaje przed tobą. Idę do kuchni, robię co śniadanie.  To co najbardziej lubisz... do tego mocna, czarna i gorzka kawa... gdy wszystko jest gotowe, kładę śniadanie na tacę i idę do ciebie. Zapach kawy budzi cię... uśmiechasz się, ale to nie kawa Cię interesuje... cholera...


If there was a next time...


To koniec... wiem, że to koniec. Właśnie kończę się pakować.  Właśnie zaczynam swoje nowe życie, zdala od starego. Chciałbym,  jak najszybciej stąd zniknąć.  Póki jeszcze nie zadzwoniłeś, póki jeszcze się nie rozmyśliłem...

How bad habit repeat, 
that in the end we can't do...

Podchodzi do mnie. Przytula się do moich pleców.  Czuję jego oddech na karku... właśnie w tym miejsce mnie całuje. Wdycham cicho, odwracam się. Staje na palcach i przymykając oczy składam całusa na jego ustach. To takie czułe, takie inne od tego co przeżyłem z tobą.


But I still don't lose hope...


Idę z torbami przed blok. Dostaje telefon... to właśnie ty. Z uśmiechem odrzucam połączenie i podchodzę do Jin'a. On odwzajemnia mój uśmiech. Tak, czuje się szczęśliwy i nie żałuję.




poniedziałek, 26 października 2015

Eunhae. Super Junior.

Autor: Mimi. 
Beta: Brak. 
Rodzaj: fluff / bardzo au / dramat / 
Bohaterowie: Lee Donghae, Lee Eunhyuk, Lee Chareviu, Henry Lau
Ilość słów: 2751
Kanon: nie ma wcale. Uciekł.
Ostrzeżenia: błędy -.-
Od autora: Szmat czasu mnie nie było... ale cóż tak bywa. Za mój powrót odpowiedzialna jest Ola <3 bo chciała coś czytać, więc oto jest :D Mam jeszcze skończona dwa opowiadania, lecz nie wiem kiedy pojawią się na blogu. Co do tego opowiadania, mam pomysł na dwa-trzy krótkie dodatki, jak to będzie się zobaczy. ^^
Zapraszam do czytania i komentowania <3




~~^~~^~~^~~
Zacząłem go pragnąć. Nawet nie pamiętam kiedy. Ilekroć go widziałem coś we mnie płonęło. Ilekroć go spotykałem, miałem ochotę chociażby go dotknąć. Jednak wiedziałem, że nie mogę.
Udawałem więc, że nic się nie dzieję. Starałem się zachowywać tak jak zawsze. Próbowałem, naprawdę próbowałem, ale coś mi nie wychodziło. Gdy tylko go widziałem wariowałem, traciłem zmysły. Cały czas myślałem tylko o nim, o jego głosie, ciału.
Pragnąłem go, ale nie wiedziałem, że jednocześnie zakochiwałem się w nim.
Wiedziałem, że to nie ma najmniejszego sensu. On jest hetero, ma dziewczynę, narzeczoną. A ja musiałem udawać, że cieszę się jego szczęściem. W końcu jestem jego przyjacielem.

~~^~~^~~

-Donghae... myślisz, że dobrze w tym wyglądam?
-Co? Tak, idealnie.
-Słuchasz mnie w ogóle?
-No jasne... -spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami. -No co?
-Nic, o czym tak myślisz, Donggie?
Henry to mój przyjaciel. Najlepszy od najmłodszych lat. Dziś się żeni, a ja jestem jego świadkiem. Ten dzień dopiero się zaczął, a ja już go nienawidzę.
Kocham go. Cholernie, mocno. Jednak zawsze bałem się mu o tym powiedzieć. Bałem się odrzucenia, dlatego trwam w tej chorej przyjaźni.
Rok temu przyjaciel przedstawił mi Chareviu. Jest naprawdę wspaniałą kobietą, ale nigdy nie wybaczę jej, że zabrała mi Henry'ego. Że to ona zdobyła jego serce.
-O niczym.
-Jesteś jakiś nieobecny. Coś się dzieje?
-To nic, naprawdę.
Henry podszedł do mnie i przytulił.
„Boże... odejdź, Henry nie utrudniaj tego...”
-Donggie... to dla mnie szczęśliwy dzień, proszę ty też bądź szczęśliwy.
Naprawdę się starałem. Wymusiłem nawet uśmiech, jednak to na nic, gdy moje serce krwawi.

~~^~~^~~^~~
W końcu nadeszła ta chwila. Ten znienawidzony moment. Stałem razem z przyjacielem obok ołtarza i czekaliśmy na pannę młodą. W końcu się pojawiła. Uśmiechnąłem się na jej widok. Wyglądała naprawdę pięknie. Urody nie można jej odmówić. Po smutniałem, gdy zdałem sobie sprawę z tego, że to jej Henry oddał swe serce. Właśnie zachciało mi się płakać. Powstrzymałem się , by nie zrobić przykrości przyjacielowi. Ze ślubu nie pamiętam za wiele, oprócz słów: „Ogłaszam was mężem i żoną, możecie się pocałować”. Wtedy moje serce stanęło.
Na weselu siedziałem przy barze zapijając swoje smutki w wódce. Chwilę tańczyłem razem z przyjacielem, później znudziło mi się udawanie szczęśliwego.
-Hej.
Usłyszałem, a obok mnie usiadł jakiś chłopak.
-Hej...
Rzuciłem i wypiłem kolejny kieliszek. Nie miałem ochoty na rozmowy z nikim, a tym bardziej nieznajomym.
-Czy mi się wydaje czy chcesz się upić? -zaśmiał się dźwięcznie.
-Coś w ten deseń.
-Czyli pewnie przeszkadzam?
Spojrzałem na niego i niemal spadłem z krzesła. Ten koleś jest mega przystojny. I ma nieziemski uśmiech.
-Niekoniecznie. -wydukałem i zamówiłem tym razem dwie kolejki. -Napijesz się ze mną. Prawda?
-Chociaż wiem, że siostra mnie za to zabije, to bardzo chętnie.
Wypiliśmy do dna.
-Niby dlaczego miałaby cię zabić?
-Jestem bratem panny młodej, powinienem być grzeczny.
Zaśmiał się. Miał piękny uśmiech. W ogóle cały był piękny. Patrząc na niego dostrzegłem, że chłopak ma cudowne czekoladowe oczy, pełne malinowe usta i lekko rumiane policzki, pewnie od alkoholu i tańca. Nie wyglądał na starszego ode mnie, ale mogłem się pomylić. Poprosiłem barmana o kolejną porcję napoju bogów. Tym razem, jednak nie wypiłem go od razu. Najpierw uniosłem kieliszek ku górze i powiedziałem:
-Jestem Donghae.
Chłopak również uniósł swoje szkło i z uśmiechem powiedział:
-Hyukjae, lecz wolę, gdy zwraca się do mnie Eunhyuk.
I tym razem wypiliśmy do dna.
Resztę wieczoru i nocy pamiętam, jak przez mgłę.
~~^~~^~~
Rano obudziłem się z potwornym bólem głowy. Był dosłownie nie do zniesienia. Otworzyłem oczy i natychmiast tego pożałowałem, ponieważ na wprost znajdowało się okno, a za nim świeciło słońce. Leżałem chwilę bez ruchu, póki nie poczułem ciężaru w okolicy brzucha. Postanowiłem po raz drugi otworzyć oczy, tym razem zrobiłem to powoli. I kiedy to zrobiłem, doznałem dosłownie szoku. Pokój, jak mniemam hotelowy, wyglądał, jakby przeszło przez niego tornado. A obok mnie spał jakiś chłopak. Całkowicie nagi. Nie powiem, był całkiem słodki, jednak przerażał mnie fakt, że mógłbym się z nim przespać, a wnioskuje, że właśnie, dlatego ten pokój wygląda jak wygląda. Nie mogąc sobie nic przypomnieć, postanowiłem obudzić swojego... kochanka? To chyba dobre określenie. Nie powiem, że było łatwo. Brunet miał iście twardy sen. w końcu otworzył oczy i wtedy dotarło do mnie, że to ten sam chłopak, z którym wczoraj piłem.
-Mmm... hej.
Mruknął tylko, po czym na nowo próbował zasnąć.
-Ej, poczekaj z tym snem.
-Po co?
-Bo chciałbym wiedzieć, co się wczoraj stało.
Chłopak momentalnie otworzył oczy i spojrzał na mnie trochę dziwnie.
-J-jak to? Nie pamiętasz nic?
-Tylko, że razem piliśmy.
Zauważyłem, ze te słowa skrzywdziły chłopaka, a przynajmniej mocno zasmuciły. Nic nie odpowiedział, tylko odwrócił się do mnie plecami i lekko nakrył kocem. Nie wiedząc co zrobić, również się położyłem, tylko, że ja wolałem obserwować sufit. Chwilę trwaliśmy w bezsensowej ciszy. Po czym Eunhyuk nagle wstał, nie kryjąc swojej nagości. Zaczął zbierać swoje ubrania i udał się do łazienki. Po chwili usłyszałem dźwięk wody. Nic nie rozumiałem. Czy to takie trudne wyjaśnić mi co się działo. Przecież nawet jeśli się przespaliśmy, możemy o tym zapomnieć i żyć dalej... prawda? Kiedy chłopak wyszedł z łazienki nie odezwał się do mnie słowem, ani nie zaszczycił mnie wzrokiem. Już totalnie nic nie rozumiem.
~~^~~^~~^~~
od wesela mojego przyjaciela minął miesiąc. Nowożeńcy właśnie wracali z miesiąca miodowego, a ja zostałem wyznaczony do odebrania ich z lotniska. Od tamtego czasu nie miałem żadnego kontaktu z Eunhyukiem. Nie mniej niemal cały czas o nim myślałem. Z czasem przypominałem sobie, co wydarzyło się tamtej nocy. Aż wstyd mi, że tak go wykorzystałem. Jednak nie miałem, jak mu tego wszystkiego wyjaśnić. Praktycznie nic o nim nie wiem, a spytać o niego Chareviu nie miałem okazji. Również od tamtej nocy nie piłem. Wolałem znów nie ryzykować podobną sytuacją.
Jak wspomniałem, odbieram dziś swojego przyjaciela i jego żonę z lotniska. Cały miesiąc spędzili na jakieś japońskiej wyspie, której nazwy nawet nie pamiętam.
Przez tenże miesiąc w ogóle nie myślałem o Henrym. To znaczy zastanawiałem się jak się bawią i tym podobne myśli. Jednak ani razu nie ubolewałem na swoją beznadzieją miłościa do niego. Tak jakby po tamtej nocy cała ta miłość... wyparowała, znikła.
Samolot spóźniał się już prawie godzinę. Ech, jak ja nienawidzę środków transportu publicznego. Siedziałem na ławce obok jakiegoś małego dziecka, które bezczelnie się na mnie gapiło. Dziecko ,a dokładnie chłopiec, wyglądał na jakieś pięć lat, miał bujną ciemną czuprynę i ogromne czarne oczy. Po jakiś piętnastu minutach bycia obserwowanym, niemal dostawałem szału, dlatego postanowiłem się odezwać.
-Co jest, mały?
Chłopiec dalej tylko się na mnie patrzył. Zrezygnowany spojrzałem znów na tablicę przylotów. Samolot moich przyjaciół spóźniony o kolejne dwadzieścia minut.
-Wies, se jezteś pszystojny?
Spojrzałem na chłopca.
-Słucham?
-To sio słysałeś. Jezteś pszystojny.
Nie mogę uwierzyć, że on mówi do mnie. Co prawda, uważałem, że nie jestem jakiś tam najgorszy, ale żeby od razu, że przystojny.
-Dlaczego tak uważasz? -Chłopiec zmarszczył nosek i szybko pokręcił głową.
-Nie jaaa.
-Kto w takim razie? -Spytałem zdziwiony.
-Pszyjaciel tatusia.
-Okey... a kim jest twój tata?
-D.O
-To jego imię?
-Oczywiście, że nie -powiedział obudzony. -Ma na imię Kyungsoo, ale woli, gdy ludzie zwracają się do niego D.O. Kyungsoo zarezerwowane jest dla taty.
Zgłupiałem. Dosłownie zgłupiałem.
-Masz dwóch ojców?
-No tak. I wujka Eunhyuka i ciocią Chareviu.
-Co?!
Niemal wstałem. Gdy to usłyszałem myślałem, że moje serce dosłownie staje. To przecież nie mógł być zwykły bieg okoliczności. Zanim o cokolwiek wypytałem chłopca, pojawił się jakiś mężczyzna. Niski, blady, z ciemnymi włosami i wielkimi czarnymi oczami.
-Pacz, tatusiu, to ten pan, którego kocha wujek.
-Bummie, nie powinieneś tego mówić.
-Ale to prawda. -Oburzyło się dziecko.
Patrzyłem na nich osłupiały. O czym oni do cholery mówią?! Po chwili podszedł jeszcze jeden mężczyzna. Ten był wysoki i szczupły. Miał ciemną karnację, tak samo ciemne włosy, jak poprzedni i czekoladowe oczy. Wziął malca na ręce i odszedł do szyby, by chłopiec mógł podziwiać samoloty. Mężczyzna , który został, usiadł obok mnie i westchnął głęboko. Ja dalej nie mogłem wyjść z szoku.
Jak to kocha...?
-To co powiedział... -zacząłem.
-To prawda. Hyukjae cię kocha. Chociaż go tak bezczelnie wykorzystałeś.
-Byłem pijany! To raczej on wykorzystał mnie.
-Tak sobie wmawiaj. -Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Próbowałem sobie to wszystko jakoś poukładać. Jak on może mnie kochać? Przecież poznaliśmy się na weselu jego siostry. -Cierpi, wiesz? Bardzo. -To mnie zainteresowało. -Odkąd wyjechała Chareviu, jest u nas niemal codziennie. I płaczę, użala się nad sobą. Uważa, że dalsza egzystencja nie ma sensu, skoro ty go nie chcesz. Nie wiem dlaczego cię kocha, ani co takiego zrobiłeś, że go urzekłeś, ale weź teraz chociaż za to odpowiedzialność.
Po tych słowach po prostu wstał i odszedł w stronę swojej rodziny. Przeczesałem włosy palcami. Gdybym powiedział, że słowa mężczyzny w ogóle nie zrobiły na mnie wrażenia, skłamałbym. Chociaż wcale nie znałem tego chłopaka, nie mogłem przecież przestać o nim myśleć przez ostatni miesiąc. Nie miałem możliwości się z nim skontaktować, a nie bardzo chciałem przeszkadzać młodej parze w ich wspólnym wyjeździe. Po kilku minutach intensywnego myślenia, stwierdziłem, że dziś muszę porozmawiać z Eunhyukiem. Choćby nie wiem co.
Na swoich przyjaciół czekałem jeszcze około dwudziestu minut. Kiedy w końcu ich zobaczyłem, szczerze odetchnąłem z ulgą.
-Ile można na was czekać?
Mruknąłem, jednak uśmiechnąłem się do nich przyjaźnie.
-Przecież to nie nasza wina, kochany.
-Wiem, wiem. Tak się tylko droczę.
Charaviu roześmiała się i przytuliła mnie. Poczułem się trochę nieswojo, ponieważ nie przywykłem do przytulania kobiet. Henry jedynie uścisnął moją dłoń i obdarzył uśmiechem. Nie powiem, trochę zabolało. Mimo wszystko, dalej żywiłem do niego jakieś głębsze uczucie.
Nagle uderzyła mnie pewna myśl. Przez ostatni miesiąc, w ogóle nie myślałem o moim przyjacielu. Jasne, zastanawiałem jak się bawi ze swoją żoną, jednak... nie myślałem o nim tak jak dawniej. Ostatnimi czasy w moich myślach był tylko Eunhyuk. To takie niedorzeczne. Zakochać się w chłopaku w ciągu miesiąca, podczas którego wcale się z nim nie widziałem. Jestem tak beznadziejny.
Gdy młoda para odebrała swoje bagaże, ruszyliśmy do mojego samochodu.
-Charaviu... -zagadnąłem kobietę.
-Tak?
-Czy... moglibyśmy najpierw pojechać do twojego brata?
-Hyukjae? Mogę wiedzieć po co?
-Od dłuższego czasu chciałem z nim porozmawiać, ale nie wiem gdzie mieszka, ani nie mam jego numeru komórki...
-A nie mogłeś do mnie od razu zadzwonić? Skoro to takie ważne.
-Nie od razu, że ważne... nie chciałem wam po prostu przeszkadzać.
-Och, przestań. Jesteśmy prawie, jak rodzina. Prawda, Henry?
-Tak, tak. -Mruknął chłopak.
-W ogólne nas nie słucha. -Powiedziała dziewczyna z udawanym oburzeniem. -No nie ważne. Za dzwonie do młodego, czy jest w domu i możemy jechać.
-Ale nie mów mu, że ja też będę.
-Okey.

~~^~~^~~^~~
Kobieta zadzwoniła do brata i okazało się, że jest w domu. Jechaliśmy właśnie tam, a blondynka wzięła sobie za punkt honoru dowiedzenie się, co jest tak pilnego i ważnego, że nie mogę z tą rozmową poczekać. Opowiedziałem im, a raczej tylko Chareviu, co zdarzyło się w dzień, a raczej noc ich ślubu, oczywiście bez szczegółów.
-Ty bezduszny gnojku! -Usłyszałem z ust byłej Lee i oberwałem w ramię.
-Ał! Za co to?!
-Mój brat kocha się w tobie od dawna, a ty go tak bezczelnie wykorzystałeś! W ogóle czemu ja nic o tym nie wiem?!
-Skąd ja mam to niby wiedzieć?! -Krzyknąłem. -I co to znaczy, że od dawna mnie kocha? Przecież poznaliśmy się dopiero u was na weselu.
-Co?! Nie pamiętasz go? -Spytała już z większym spokojem.
-Niby skąd?
-Chodziliście razem do liceum...
-Co ty...
I nagle mnie oświeciło. Przypomniałem sobie chudego i drobnego chłopaka z burzą ciemnych włosów. Zawsze miał przy sobie jakąś książkę i okulary na nosie. Raczej rzadko się odzywał i stał zboku. Nie wyróżniał się... miał sekret.
-Dongie! Patrz na drogę!
Gwałtownie skręciłem w prawo i zatrzymałem samochód. Zawsze się zastanawiałem co wyrośnie z tego chłopaka. Nigdy nie przypuszczałem, że bez tych okularów, jest tak przystojny. Pamiętam dokładnie, jakby to było wczoraj, jak wyznał mi miłość i mnie pocałował w trzeciej klasie. Matko, jak ja go wtedy zraniłem. Bałem się zwyczajnie tego, że ten pocałunek mi się podoba. Byłem wtedy młody i głupi. Zresztą teraz postąpiłem jeszcze gorzej. Głowa opadła mi na kierownicę. Tak, zdecydowanie jestem beznadziejny.
-Donghee... -Usłyszałem Chareviu i poczułem jej dłoń na ramieniu. -Wszystko okey?
-Nie! -Krzyknąłem. -Nie nie jest okey. Już drugi raz wszystko spierdoliłem.
-Może da się to naprawić. Jestem pewna, że się da.
-Pfff...
Prychnąłem, ale odpaliłem i ruszyłem w dalszą podróż. Teraz byłem zdenerwowany. Bałem się, wręcz tej rozmowy. Co ja gadam... samego spotkania się boję.
Lee Donghae, jesteś idiotą.
Po dwudziestu minutach jazdy w zupełnej ciszy, dotarliśmy pod mieszkanie Eunhyuka. Przyjaciele powiedzieli, że pójdą się gdzieś przejść, żeby nie przeszkadzać nam w rozmowie. Kiwnąłem tylko na znak, że rozumiem i udałem się do bloku. Serce biło mi niemiłosiernie szybko. Bałem się, że chłopak wyrzuci mnie za drzwi, zanim cokolwiek powiem. A chciałbym chociaż się wytłumaczyć. Mechanicznie dotarłem do odpowiednich drzwi i drżącą dłonią zapukałem. Nie mam pojęcia jak długo stałem, póki chłopak mi otworzył. Po jego minie można łatwo wywnioskować, że nie spodziewał się mnie. Chłopak otworzył drzwi z uśmiechem, a gdy tylko mnie zobaczył momentalnie zmienił się na grymas zdziwienia. Oprócz tego można było dostrzec strach na jego twarzy. A ja nawet nie wiedziałem jak zacząć rozmowę.
-Co ty tutaj robisz? -Pierwszy odezwał się Eunhyuk. -Skąd wiesz, gdzie mieszkam?
-Chareviu... -nie dał mi skończyć.
-Mogłem się domyślić! -Spojrzałem na niego zdziwiony. -Kochamy się z siostrą i w ogóle, ale to podejrzane, jak dzwoni do mnie, od razu po powrocie z swojej podróży poślubnej.
-No można powiedzieć, że poprosiłem ją, aby do ciebie zadzwoniła. Chciałem z tobą porozmawiać.
-Niby o czym? -Spytał oburzony.
-Mogę wejść?
-Jasne, czemu nie -otworzył szerzej drzwi i wpuścił mnie do środka -wchodź, porozmawiajmy.
-Nie bądź wredny.
-Ja? No co ty. Jestem miły. -Spojrzałem na niego z uniesionymi brwiami. -W każdym bądź razie milszy od Chreviu.
-Okey. Niech ci będzie.
Usiedliśmy na kanapie w salonie. Ja rozglądałem się pomieszczeniu, natomiast Eunhyuk patrzył na swoje dłonie, ułożone na kolanach. Nie wiedziałem jak mam zacząć rozmowę.
-O czym chciałeś pogadać?
Spytał chłopak, a ja nie od razu odpowiedziałem. Musiałem dobrze dobrać w słowa swoje myśli. Żeby nie wystraszył się, żebym nie stracił tej szansy.
-To co wydarzyło się między nami tamtej nocy...
-Nie chce o tym rozmawiać! -Przerwał mi krzykiem Eunhyuk.
-Ale mnie to nie obchodzi! Nie musisz nic mówić, tylko mnie wysłuchaj! Czekałem a to cały miesiąc, więc nie mam mowy, bym teraz się wycofał. -Młodszy spojrzał na mnie zdziwiony. Chyba się tego nie spodziewał. W sumie sam się po sobie tego nie spodziewałem. Po chwili pokiwał delikatnie głową. To był znak dla mnie, że mogę mówić dalej. -Jak mówiłem, to co się wtedy wydarzyło... to prawda, nic nie pamiętałem, bo byłem zbyt pijany. Ale... przez kolejne dni wszystko sobie przypominałem. Wszystko co mówiłeś, co robiłeś. Na samym końcu przypomniałem sobie naszą wspólną noc. -Kątem oka spojrzałem na chłopaka. Na te słowa zarumienił się. Moja górna warga lekko drgnęła. -Pamiętam wszystko dokładnie. Szczególnie chwilę, w której pogrążyłeś się w totalnej ekstazie.
-Przestań...
Mruknął i trącił mnie lekko w ramię. Zaśmiałem się.
-Mówię prawdę. Wyglądałeś wtedy bardzo słodko. -Uklęknąłem przed nim, złapałem jego dłonie w swoje i spojrzałem mu w oczy. -A wiesz co jeszcze pamiętam?
-Nie... -wyszeptał na tyle głośno, bym to usłyszał i na tyle cicho, że nikt prócz mnie, nie usłyszałby tego.
-Że kiedy ja osiągałem szczyt, myślałem o tobie. Nie o nikim innym. Nie o Hernym, którego myślałem, że kocham. Nie o moich byłych dziewczynach czy chłopakach. Byłeś tam tylko ty.
Eunhyuk miał w tej chwili oczy dwa razy większe niż zwykle. Rumieniec na policzkach przybrał nowy odcień. Usta miał lekko rozwarte. Zdecydowanie go zaskoczyłem.
-O mnie...?
-Tak, o tobie. Tak samo, jak przez ostatni miesiąc.
Usta Hyukjae drgnęły, by po chwili przerodziły się w szeroki uśmiech. Jego oczy zaszkliły się. Już chciałem go uspokajać, kiedy on pisnął głośno i rzucił mi się na szyję. Totalnie się tego nie spodziewałem, dlatego runąłem na ziemie, a chłopak razem ze mną. Kiedy otrząsnąłem się, zacząłem się śmiać. Euhyukie śmiał się ze mną, owiewając moją szyję ciepłym oddechem. Przytuliłem go do siebie, trzymając swoje dłonie na jego plecach i napawając się jego bliskością.
-Wybaczysz mi, że tak długo czekałem z tą wiadomością?
-O-oczywiście. Za bardzo się cieszę, by się gniewać.
Zaśmiał się i lekko podniósł się. W ten sposób mogłem patrzeć w jego piękne oczy. W ogóle cały Eunhyuk jest piękny, słodki i idealnie idealny. Pogłaskałem go po policzku. Taki delikatny.
-Kocham cię, Hyukkie. -Chłopak uśmiechnął się.
-Ja ciebie też, Donnie.
Przysunąłem do siebie Eunhyuka za kark i wpiłem w jego usta. Pocałunek był delikatny, lecz namiętny i pełen uczucia.
Teraz jestem pewien, że to o nim myślałem cały miesiąc, że to jego pragnę, że to jego kocham.




poniedziałek, 19 stycznia 2015

Malec oczami Prezesa Miau.

Autor: Mimi. 
Beta: Brak. 
Rodzaj: fluff / angst /
Bohaterowie:Prezes Miau, Mangus, Alec
Ilość słów: 200
Kanon:troszeczkę jest.
Ostrzeżenia: błędy -.-
Od autora: Do napisanie tego o, zainspirowało mnie zdjęcie, którego teraz znaleźć nie mogę, nie mniej pisało tam tak:  
"Najgorsze w rozstaniu jest, gdy jedna z osób ma zwierzę, ono nigdy nie zrozumie, dlaczego przestałeś je odwiedzać."
Zapraszam do czytania :D W przygotowaniu jest opowiadanie z kolejki :D


^^~^~~^~^^

Magnus nie przejmował się mną. To znaczy, dawał mi jeść, pozwalał spać gdzie tylko chcę, ale nie głaskał mnie, jak dawniej, nie bawił się ze mną. Niekiedy znikał na całe dnie, a ja musiałem się zająć sam sobą. Co prawda ie wyobrażałem sobie życia bez niego, ale będąc kotem potrzebuję nieco uwagi.
Pewnego dnia, do naszego domu zawitał pewien chłopiec. Średniego wzrostu, umięśniony. Taki jak Magnus lubi, czyli czarnowłosy o niebieskich oczach. Wydawał się być miły. I nie myliłem się. Gdy tylko mnie zobaczył, podszedł do mnie i pogłaskał mnie. Żeby tego było mało, gdy Mangus go zawołał, on wziął mnie na ręce i później posadził u siebie na kolanach. „Chyba cię lubi” usłyszałem głos mojego pana. O tak zdecydowanie go polubiłem.
Od tego czasu Alec był naszym dosyć częstym gościem. Zawsze się ze mną bawił i dopieszczał mnie. No, chyba, że akurat nie byli zajęci z Magnusem.
Jednak, któregoś dnia Alec nie przyszedł. Następnego również. I kolejnego, i kolejnego. I tak mijał kolejny miesiąc. Magn
us pogrążył się w rozpaczy i to dopiero, wtedy zaczął mnie ignorować. Co jakiś czas odwiedzali go jego przyjaciele i znajomi. Ja zawsze miałem nadzieję, że to będzie Alec. Lecz on nigdy się nie pojawił.
 
 
Nottek. 

niedziela, 18 stycznia 2015

Info od Nottki.

Hej wszystkim. 

Mam dla was smutną wiadomość... Mianowicie, miałam przygotowane dla was szoty, tzn, jeden był napisany, dwa kończyłam. Jednak zepsuł mi się laptop, dokładnie dwa. Kolega mimo, że miał odzyskać dane, wszystko się usunęło i szoty przepadły :c a nigdzie indziej nie miała ich zapisanych i już nie pamiętam dokładnie co tam było ;c jestem tak tym załamana, że po prostu szkoda słów ;c 

Nie mniej, powinnam nie długo dodać coś nowego, jeszcze dokładnie ie wiem co skończę pierwsze. Postaram się naskrobać coś szybko, bo muszę wam podziękować za piękną liczbę wyświetleń <3

Do napisanie, Nottka <3

sobota, 1 listopada 2014

Kolacja + kino + spacer = randka idealna. KaiBaek. Exo.

Autor: Mimi. 
Beta: Brak. 
Rodzaj: au / fluff / dramat / 
Bohaterowie: Buyn Baekhyun, Kim Jongin, Park Chanyeol, Sulli, pani Byun, 
Ilość słów: 2.074
Kanon: brak
Ostrzeżenia: błędy -.-
Opis: Baekhyun uważa, że Jongin wstydzi się tego co ich łączy. Jak zareaguje Jongin?
Od autora: Znów miesiąc przerwy i powracam ^^ w końcu dodaję Kaibaeka, którego napisałam już w lipcu, jednak nie miałam weny, by je przepisać ^.^ 
Opowiadanie jest z dedykacją dla Risu, bo opowiadanie było pisane specjalnie dla niej ♥ i dla Oli, bo jest ♥

Miłego czytania :)






To nie tak, że nie kochałem Baekhyuna. Ja po prostu nie umiałem tego pokazać. I właśnie, dlatego się pokłóciliśmy. Chociaż lepszym określeniem było by powiedzenie, że Baekhyun obraził się na mnie. Nie umiałem pokazać co czuję, jemu samemu, a co za tym idzie nie umiałem pokazać publicznie.
Mój chłopak stwierdził, że się go wstydzę, nie liczę z jego uczuciami i tylko się nim bawię. Wykrzyczał mi to wszystko prosto w twarz, tak, że nawet nie miałem okazji się obronić. Poza tym byłem w wielkim szoku, dlatego tylko stałem i się na niego gapiłem. Baekki popłakał się i wybiegł z mojego mieszkania. Kiedy w końcu dotarło do mnie znaczenie jego słów, sam się popłakałem. Jak on w ogóle mógł pomyśleć, że ja go nie kocham, że wstydzę się go. No, może troszeczkę obawiałem się reakcji ludzi, ale nie dlatego, że jestem akurat z nim.
Szybko otrząsnąłem się z depresji i wymyśliłem plan przeprosinowy. Naprawdę kocha Baekhyuna i nie pozwolę mu tak łatwo i szybko odejść.
~~~~^~~~~^~~~~
    Poniedziałek nie należy do moich ulubionych dni. Po weekendzie znów szkoła. W sumie to chodziłem do niej tylko dla Baekhyuna i Sehuna, mojego przyjaciela. Baekhyun ze mną nie rozmawia i nie wiem czy mój plan wypali, a Sehun wybrał się na wcześniejsze wakacje do swojego chłopaka, Luhana.
Naprawdę nie chciałem iść. Jeśli Baekki nie doceni moich starań i poświecenia, to chyba spalę się ze wstydu.
Ubrałem się najlepiej jak tylko mogłem, zważywszy na fakt, że w naszym liceum nosimy obowiązkowo mundurki. Ciemno-siwe spodnie, do tego biała koszula i marynarka w granatową kratkę. Barwy szkoły obowiązkowo. Swoim ubraniem nie przyciągałem uwagi, ale przynajmniej blond włosy robią swoje.
Droga do szkoły minęła mi wyjątkowo szybko. Aż za szybko. Chciałem sobie to wszystko jeszcze raz przemyśleć, a tu już trzeba działać.
Usiadłem na murku przed szkołą i cierpliwie czekałem na Baekhyuna. Wiedziałem, że dokładnie za pięć minut pojawi się ma horyzoncie ze swoim dużo wyższym przyjacielem, Chanyeolem. I wcale się nie pomyliłem. Starszy wyglądał jak idealnie. Nie umiałem inaczej go określić. Dla mnie on jest ideałem. Co z tego, że jest niezbyt wysoki., co z tego, że nie ma ciała modela, co z tego, że musi ukryć kilka niedoskonałości na twarzy. Kocham go i dla mnie liczy się coś więcej niż jego wygląd.
Na moje szczęście nie zobaczył mnie. Był zbyt zajęty rozmową. Nawet nie pomyślałem nigdy, by być zazdrosnym o ich przyjaźń. Chanyeol, co prawda zawsze był przy Baekhyunie, ale był hetero. I miał cudowną dziewczynę. Mój maluszek zobaczył mnie dopiero, gdy Channie mu mnie pokazał. Z jego twarzy od razu znikł uśmiech, a pojawił się grymas złości. To nie wróżyło nic dobrego.
Wyminął mnie z wysoko uniesioną głową, nawet nie patrząc w moim kierunku. Chanyeol rzucił jedynie krótkie: „hej, bro” i ruszył za przyjacielem. Wiedziałem, że brunet jest na mnie zły, ale nie wiedziałem, że aż tak. Poderwałem się i ruszyłem za nim biegiem.
-Beakii, zaczekaj!
Chłopak zatrzymał się gwałtownie i spojrzał na mnie z błyskawicami w oczach.
-Nie.nazywaj.mnie.tak! –ostatnie słowo niemal wysyczał.
-Proszę, porozmawiajmy.
-Nie mamy o czym.
-Uważam, że jednak mamy.
-Ostatnim razem nie wykorzystałeś swojej szansy.
-Byłem w szoku, okey?!
-To niczego nie zmienia, Kai.
-A to by coś zmieniło?
Spytałem, ale nie dałem mu szansy na odpowiedź. Zwyczajnie złapałem go za marynarkę i przysunąłem do siebie, składając na jego ustach delikatny pocałunek. Czułem jak zesztywniał, napinając wszystkie mięśnie. Dopiero po krótkiej chwili postanowiłem pogłębić pocałunek. Baekhyun z początku nie odpowiadał, jednak w końcu poddał się i odwzajemnił go. Zarzucił ręce na mój kark i wplótł jedną z dłoni w moje włosy. Moje dłonie znajdowały się na jego pasie. Trzymałem go mocno, ponieważ bałem się, że raz mi ucieknie.
Gdy zabrakło nam tchu, odsunęliśmy się od siebie. Mój chłopak miał lekko zaróżowione policzki i zaszklone oczy. Na ustach błądził ledwie zauważalny uśmiech. Sam nie mogłem się nie uśmiechnąć.
-Jongin…
-Kocham cię, Baekki. I nigdy nie myśl, że jest inaczej. Jesteś dla mnie najważniejszy i wcale się ciebie nie wstydzę.
Przytuliłem go mocno do siebie, wdychając jego słodki zapach. Tak mi go brakowało, chociaż nie rozmawialiśmy ze sobą raptem dwa dni.
-Też cię kocham.
Odsunąłem go od siebie i spojrzałem wprost w jego oczy. Pogłaskałem wolną dłonią, jego policzek, a rumieniec automatycznie się powiększył. To dodawało mu uroku.
-Wiesz, że wszyscy się na nas gapią?
-Wiem. –Złożyłem na jego ustach przelotny pocałunek. –Ale to ty się liczysz, a nie inni.
Baekhyun uśmiechnął się, a oczy mu się zaszkliły. Po chwili głośno pisnął i rzucił mi się na szyję. Zaśmiałem się i mocno złapałem go w pasie, aby nie upadł.
-Mam dla ciebie jeszcze niespodziankę.
-Jaką? –Odsunął się ode mnie lekko, by spojrzeć mi w oczy.
-Chciałbym zaprosić cię na randkę. –Spojrzał na mnie zdziwiony. –Ale taką prawdziwą. Bez ukrywania i udawania. Kolacja, kino i spacer, co ty na to?
-Tak romantycznie? To do ciebie nie podobne.
-Czego nie robi się dla ukochanej osoby.
Pocałowałem go soczyście w policzek, a on zachichotał. Ruszyli w stronę szkoły trzymając się za ręce. Czułem się mega szczęśliwy, chociaż bałem się reakcji innych.
~~^~~^~~^~~
Z Baekhyunem umówiliśmy się na piątek wieczór. Tydzień minął mi wyjątkowo szybko. Byliśmy numerem jeden na językach całej szkoły. Dosłownie całej, nawet nauczyciele nie szczędzili komentarzy. W końcu nie co dzień kapitan drużyny koszykarskiej, przyznaje się do bycie gejem, w dodatku zajętym. Dzielnie znosiłem docinki, mój chłopak również. Chanyeol pomagał mu w tym, za co byłem mu dozgonnie wdzięczny.
Jak mówiłem minął tydzień i mamy piątek, czyli dzień obiecanej Baekhyunowi randki. Tak jakby pierwszej randki. Te wcześniejsze były, szczerze powiedziawszy, do dupy. Spotykaliśmy się u któregoś w domu, a jeśli już gdzieś wychodziliśmy to udawaliśmy, że to tylko towarzyskie wyjście. Dopiero teraz widzę jakie to beznadziejne. I dziwię się Baekhyunowi, że tyle ze mną wytrzymał w tym związku. Dziś jednak będzie inaczej.
Uśmiechnąłem się na samą myśl o tym. Denerwowałem się i to bardzo. Ciągle wypadało mi coś rąk, nie mogłem usiedzieć w miejscu i co chwila patrzyłem, która jest godzina. Długo nie mogłem zdecydować się co ubrać. Wszystko wydawało mi się nie odpowiednie na taką okazję. W końcu ubrałem ciemne jeansy i czarną bokserkę, a na to granatową bluzę.
Około godziny siedemnastej wyszedłem z domu. Wsiadłem do samochodu. Zanim ruszyłem chwilę patrzyłem się przed siebie. Naprawdę się denerwowałem. Odetchnąłem głęboko i ruszyłem po mojego chłopaka. Droga zajęła mi dokładnie pięć minut. Mieszkaliśmy niedaleko siebie, za co jestem wdzięczny, ponieważ nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Kiedy zatrzymałem się przed domem państwa Byun, mój chłopak właśnie z niego wychodził. Żegnał się jeszcze z mamą. Kobieta wiedziała, że jesteśmy razem. Nie robiła żadnych awantur, ani nic w ten deseń, a nawet życzyła nam szczęścia w związku. Ostatnio powiedziała mi, ze jestem cudownym zięciem. To było zanim pokłóciłem się z jej synem.
Baekhyun przybiegł do samochodu i usiadł na miejscu pilota. Przyjrzałem się mu. Miał na sobie jasne jeansy,  a do tego jedynie bluzkę z kolorowym nadrukiem, którą dostał ode mnie na urodziny. Uśmiechnął się, po czym pochylił się w złożył na moim policzku całusa. Za nim całkiem odsunął się, złapałem go za kark i złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku.
-Hej –szepnąłem wprost w jego usta.
-C-cześć –odpowiedział słabym głosem.
Pocałowałem go jeszcze przelotnie w usta, po czym odsunąłem się i włączyłem silnik. Kątem oka spojrzałem na chłopaka. Z zarumienionymi policzkami wyglądał zdecydowanie uroczo.
~~^~~^~~^~~
Na początek zaplanowałem kolację. Wybrałem knajpkę nie daleko kina. Niby nic szczególnego, zwykły bar, w którym spotykają się ludzie, by porozmawiać, odpocząć po ciężkim dniu i zjeść coś dobrego. Większość powiedziałaby, że to nie jest idealne miejsce na romantyczną randkę. Jednak dla nas ma to wartość sentymentalną. Właśnie w tej knajpie spytałem się Baekhyuna czy zechciałby być moim chłopakiem.
Przez drogę nie mówiliśmy za dużo. Zresztą w takim momencie słowa były zbędne. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, szybko wyskoczyłem z samochodu i otworzyłem Baekhyunowi drzwi. On z uśmiechem wyszedł poprawił sobie koszulkę. Zamknąłem samochód i podałem chłopakowi ramię. Brunet spojrzał na mnie zdziwiony, ale chętnie przyjął gest.
-Czyżbyś za bardzo nie wczuł się w rolę romantyka?
-Nie, dlaczego? Ja po prostu chcę, by było idealnie.
-Wcale nie musi. Mi wystarczy, że będziesz ze mną.
Baekhyun mocniej wtulił się w mój bok, a ja zaśmiałem się. Nigdy nie przypuszczałem, że my dwoje możemy iść na taką randkę. Bez udawania. To jednocześnie takie nierealne i świetne.
Weszliśmy do środka, dalej pod ramię. Od razu przywitała nas pracująca tam kelnerka, Sulli. Uśmiechnąłem się do niej i poprowadziłem Baekhyuna do stolika. Wybrałem ten najbardziej oddalony i jednocześnie najbardziej skryty. Nie, żebym się wstydził tego, że jesteśmy na randce, ale po co niepotrzebni gapie. Po chwili przyszła nasza znajoma.
-Myślałam, że już nigdy nie przestaniecie się ukrywać.
-Ktoś musiał do tego dorosnąć.
Baekhyun spojrzał na mnie z uśmiechem. Przez chwilę tylko na niego patrzyłem. Po czym otoczyłem ramieniem, przysuwając bliżej siebie i  całując w czubek głowy.
-Jesteście uroczy. Co chcecie?
-To co zawsze.
Odpowiedziałem. Dziewczyna uśmiechnęła się i odeszła. Brunet mocniej wtulił się we mnie. Zaśmiałem się.
-A ty co taki tulaśny?
-Tylaśny? –Zdziwił się mój chłopak.
-No, tulaśny.
-Bo… -trochę się  zamieszał –to takie inne.
Nie rozumiałem o co mu chodzi.
-Ty, ja , razem, bez ukrywania. –powiedział szeptem.
-Teraz będzie już tak zawsze.
-Mam nadzieję.
Znów obdarzył mnie uroczym uśmiechem. Nie mogłem się powstrzymać i pochyliłem się łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku.
-Naprawdę cię kocham, Jongin. –Powiedział, gdy odsunęliśmy się od siebie.
Romantyczną chwilę zepsuła Sulii, która przyniosła nasze jedzenie. Zamówiliśmy „to co zawsze”, czyli porcję kim chi, ciasto ryżowe i sok. Dziewczyna życzyła nam smacznego i odeszła z uśmiechem. Zjedliśmy, śmiejąc się i rozmawiając.
Było zdecydowanie idealnie.
~~^~~^~~^~~
Po kolacji udaliśmy się  do kina. Długo nie mogliśmy zdecydować się na jaki film pójść. W każdej produkcji było jakieś ale. Przy kasie kasjerka poleciła nam nowy horror, „Krąg”. Wiedziałem, że Baekkie boi się horrorów, jednak on powiedział, że możemy iść. Zdziwiony kupiłem bilety. Usiedliśmy na samym końcu Sali. Na całe szczęście oprócz nas na Sali było jeszcze co najwyżej dziesięć osób. Film leciał już w najlepsze, gdy nagle mój chłopak podskoczył na krześle i mocniej ścisnął moją dłoń. Spojrzałem na niego zmartwiony. Objąłem ramieniem i lekko pochyliłem nad jego uchem.
-Coś nie tak?
-Tylko trochę się wystraszyłem, to nic.
Uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco, jednak widziałem strach w jego oczach.
-Nie bój się, przecież jestem tutaj.
Nie mogłem odmówić sobie przyjemności pocałowania go w tej właśnie chwili. Może to zabrzmi nieco płytko, ale uwielbiam go całować. Jego usta były wyjątkowo słodkie i delikatne.
Przez resztę filmu, Baekhyun tulił się do mojego boku i ani razu nie wystraszył. Obejmowałem go mocno w pasie i głaskałem po odsłoniętym boku. Kiedy film się skończył, zobaczyłem, że Buyn zwyczajnie zasnął. Rozczuliłem się nad jego niewinnym wyglądzie podczas snu. Potrząsnąłem lekko jego ramieniem, a on mruknął coś nie wyraźnie, mocniej wtulając we mnie. Skoro nie chciał po dobroci, użyłem ciężkiej artylerii. Pochyliłem się i polizałem go za uchem. Kiedy i to nie pomogło, ugryzłem go w to samo ucho. Wtedy mój chłopak otworzył oczy. Rozejrzał się lekko zdezorientowany i przeciągnął. Po czym jego wzrok spoczął na mnie.
-Jongin… co ty robisz?
-Zasnąłeś, więc próbowałem się obudzić.
-Takim sposobem?
Chłopak nie czekając na odpowiedź, wstał i wyciągnął do mnie rękę. Chętnie ją przyjąłem. Z sali, a później z kina wyszliśmy trzymając się z dłonie. Uroczo.
Randka dalej przebiegała wręcz idealnie.
~~^~~^~~^~~
Po wyjściu zdecydowaliśmy się na spacer po pobliskim parku. Było już późno, a co za tym idzie ciemno. Jednak park był pięknie oświetlony. Chodziliśmy między ścieżkami, trzymając się cały czas za ręce, rozmawiając o wszystkim co tylko przyszło do głowy. Cudownie mieć osobę, z którą można rozmawiać o wszystkim i której to wcale się nie nudzi.
Po kilkunastu minutach, usiedliśmy na ławce. I w tym właśnie momencie, zamilkliśmy. Siedzieliśmy obok siebie, jednak ledwo dotykaliśmy się. Nie chciałem nalegać, ale ciążyło mi to.  To naprawdę wspaniałe uczucie móc z nim przebywać, obejmować, całować bez stresu, ze ktoś może nas zobaczyć.
W pewnym momencie zobaczyłem, że Baekkie zadrżał. Dopiero teraz dotarło do mnie, że jest już dosyć późno, a on jest jedynie w cienkiej koszulce.
-Chodź tutaj.
Powiedziałem i wyciągnąłem ramiona w jego kierunku. On uśmiechał się i przysunął do mnie. Od razu mocno się we mnie wtulił. Objąłem go rękoma w pasie, mocniej do siebie przyciskając. Natomiast on przerzucił swoje nogi przez moje, a dłonie leżały swobodnie na nich. Głowę oparł o moje ramię.
-A tobie nie za wygodnie?
Zaśmiałem się.
-Miało być idealnie, prawda?
-No tak.
-Dla mnie tak jest idealnie.
Zaśmiałem się i pocałowałem w czubek głowy.
Tak, było zdecydowanie idealnie.

środa, 1 października 2014

Dream Girl. ---. SHINee

Autor: Mimi. 
Beta: Brak. 
Rodzaj: au / drabble / angst?
Bohaterowie: ---
Ilość słów: 100
Kanon: brak
Ostrzeżenia: błędy -.-
Opis: Wywiad o Dream Girl. 
Od autora:  Parring jest w pewnym sensie domyślny, ponieważ można połączyć ze sobą każdego z członków SHINee, jednak ja pisząc to myślałam o JongKey :) Powróciłam, by troszku poprawić humor mojemu kidsowi <3 nie smutaj tam mi, bo ja mam twój adres ^^


DREAM GIRL

-Kiedyś wraz z zespołem SHINee nagraliście piosenkę "Dream Girl". Opowiesz nam o swojej?
Na moje usta od razu wpłynął szczery i szeroki uśmiech. Przed oczami miałem iście słodki widok.
-Moja dream girl jest wyjątkowa. Urocza, lecz nie do pożygu. Zabawna i miła. Uwielbiam spędzać z nią swój wolny czas. Jest inteligentna i umie dogadać się z każdym człowiekiem. Jest oryginalna i bardzo lubi się stroić. ma świetne poczucie stylu. Jest wspaniałą przyjaciółką, kochanką i stylistką. 
-Z tego wynika, że jest idealna.
-Tak, ma tylko jedna wadę.
-Jaką?
-Ona nie istnieje.